niedziela, 30 listopada 2014

Matka egoistka

Znacie to ukłucie zazdrości, gdy wasz maluch zamiast do was wyciąga ręce do babci, dziadka, taty? Przyznajcie, że tak. Szczególnie jesli to wasze pierwsze dziecko. Nie oszukujmy się - o ile każde dziecko wnosi wiele zmian w nasze życie o tyle na punkcie pierworodnego ma się totalnego hopla! A jeśli dodatkowo jest to pierwszy wnuk to już w ogóle szaleństwo do kwadratu. Babcie rozpieszczają, noszą na rękach, szczebioczą... Nie zabraniam im tego (czasem każę ograniczać,szczególnie noszenie na rękach bo po takiej babcinej niedzieli moje dziecko ma syndrom poniedziałku a ja mam ręce non stop zajęte dźwigając go), mimo że bywałam lekko zazdrosna bo babcie NIGDY się przy W. nie zdenerwowały, nigdy nie zrobiły złej miny. Nie to co mama, ja czasem gotuję się w sobie, a mimo że nie biję(!!!) i nie krzyczę to wierzę że W. odczuwa moje emocje. Poza tym to ja dokonuję wszystkich nielubianych przez moje dziecko zabiegów takich jak odsysanie glutów z nosa, obcinanie paznokci, ubieranie. O jaka głupia ja byłam bojąc się, że moje dziecko będzie wolało babcie! DLA DZIECKA to zawsze MAMA JEST NUMEREM 1! Iście królewskie traktowanie mojego W. przez babcie nie zepchnęło mnie z piedestału. Ba, wiele na tym zyskałam - moje dziecko czuje się z nimi na tyle dobrze i na tyle bezpiecznie, że mogę go z którąś z babć zostawić nawet na noc. Uspokaja mnie świadomość, że jeśli mi coś się stanie np. wyląduję w szpitalu na kilka dni to moje dziecko nie zapłacze się z tęsknoty. Nie chcę beksy trzymającej się tylko mojej spódnicy, chcę dzielnego ciekawego świata chłopca, który wie że ma oparcie w swojej rodzinie - i takiego mam (z ciekawością jako cechą główną :).
Tak więc matki, nie bądźcie egoistkami, dzielcie się swoimi dziećmi z tatusiami, dziadkami, ciociami, wujkami... Nadmiar miłości w tym przypadku nie zaszkodzi.  

sobota, 29 listopada 2014

Please, come in

Kilka razy zabierałam się za pisanie bloga, jednak nigdy mi to nie szło tak jakbym chciała. Zniechęciło mnie to na dłuższy czas do pisania, ale zachęciło do przemyśleń. Doszłam do wniosku, że popełniałam błąd pisząc o rzeczach, których nawet ja sama nie miałabym ochoty czytać!! Pisanie w czasie największych "dołków" i żalenie się nad sobą to nic inspirującego, zabawnego czy ciekawego... Nie było w moich dotychczasowych tekstach niczego, czego ja sama szukam w blogach, które czytam regularnie i które mnie od siebie uzależniły (tak! przyznaję, poza kawą blogi to moje uzależnienie). Jednym słowem nie pisałam ich dla Czytelników, ale dla siebie traktując to jako terapię. Rozumiem już swój błąd i nie zamierzam go powtarzać. Z natury jestem optymistką i mam nadzieję, że tym razem zostanę słusznie odebrana. Chciałabym Was inspirować, rozmieszać a może czasem wzruszać? enjoy!